piątek, 13 lutego 2015

DZIEŃ 81 - REALIA WIETNAMSKICH DRÓG

Pobudka, śniadanie, tankowanie i w końcu w trasę! Przygotowaliśmy się chyba nieźle, przepytaliśmy kilkanaście osób na temat najlepszych miejsc, w tym kilku ludzi, którzy przejechali Wietnam motorem, większość na niesamowicie tu popularnej Hondzie Win (99% motorów), identycznej jak nasze. Według prawa nasze prawo jazdy jest nie ważne i nie możemy kupić, ani prowadzić motoru. W praktyce dajesz kasę, bierzesz kluczyki i dowód rejestracyjny i jestes właścicielem, ubezpieczenie nie istnieje. Policja zazwyczaj nie mówi po angielsku więc turystów nawet nie zatrzymuje, choć podobno zdarza się, że czasem wyciągają łapówki. Wyznaczyliśmy najważniejsze punkty do zobaczenia i byliśmy przekonani, że najlepiej będzie ominąć główną autostradę A1 i jechać Ho Chi Min Trey. Od tej drogi dzieliło nas ok. 250km, ale najpierw prom. Pojechaliśmy na drugi koniec wyspy i po 13 ruszyliśmy. Pół godziny, później droga 8km motorem i kolejny prom, przepełniony jak i ten poprzedni tak, że igły już nie wciśniesz, a stary tak, że modlisz się, aby dopłynął. Dopiero koło 15 byliśmy na stałym lądzie i ruszyliśmy w trasę. Nie było szans na dojechanie tego dnia do HoChiMin Trey, która ma obfitować w piękne widoki, ale mieliśmy wystarczająco czasu, żeby się przekonać o tym, że Wietnamczycy to najgorsi kierowcy na świecie! Przejechanie motorem tego kraju to dość popularna sprawa, nie robi może tego większość, ale zawsze w hotelu w HaNoi lub HoChiMin spotkacie ludzi, którzy akurat zakończyli podróż i próbują sprzedać motor następnym, którzy pojadą w drugą stronę. Uprzedzili nas więc, o zasadach na drodze, tj. zasada nr 1 - większy ma pierwszeństwo i... to by było na tyle. Nie jest to jednak w stanie przygotować Cię na apokalipsę jaką zastajesz na drodze. Większy ma pierwszeństwo, po prostu, jeżeli autobus nadjeżdża z naprzeciwka i wyprzedza to po prostu uciekaj z drogi jeśli ci życie miłe, bo on tylko mrygnie światłami i zatrąbi, co oznacza JADĘ! Jadąc przy skraju jezdni musisz uważać, bo nagle motorzyści przed Tobą się rozjadą, a z pomiędzy nich wyłoni się baran, który jedzie pod prąd bo mu za daleko, żeby dojechać do właściwej części jezdni, pewnie zabrakłoby mu paliwa, gdyby spróbował tam dotrzeć. Jeżeli inny gamoń będzie chciał skręcić w podwórko to on tego nie zrobi przy podwórku, tylko zacznie ścinać 300m wcześniej, bo może coś po drodze upoluje swoim skuterem.
 Skutery i motory dzielą się generalnie na trzy grupy:
 1) zwykłe, czyli siada kierowca i jedzie
2) pasażerskie, na których rekordziści jechali w cztery osoby!
3) towarowe, na które najlepsi załadowywali pakunek wielkości sporej komody :)
4) hitem była Honda Win z dwójką pasażerów i TRZEMA żywymi świniami, przywiązanymi na bagażniku! Mam film, jak znajdę to wrzucę.
Do tego tych skuterów i motorów jest przesyt, podobno 40 mln! Samochody widzi się w Wietnamie rzadko, motoru nie sposób nie zobaczyć przez 1 minutę. Jeździ każdy: młody i stary, chory i zdrowy, pijany i... jak tak na nich patrzę to myślę może u nich jest nakaz jazdy po pijaku? Nie wiem jak ten ich styl jeszcze opisać, ale to trzeba zobaczyć. Zdecydowanie więcej dowiecie się o ludziach przebywając z nimi w takich codziennych sytuacjach, niż idąc na wycieczkę po turystycznych atrakcjach. W każdym razie pierwszego dnia nie zrobiliśmy bardzo wielu km, ale zatrzymaliśmy się dopiero o zmroku, bo jeździć po ciemku wśród Wietnamczyków to już samobójstwo. Niestety zatrzymaliśmy się w bardzo kiepskim miejscu, nie było tam nic konkretnego do jedzenia, a my byliśmy tego dnia tylko po śniadaniu. Mogliśmy pojechać pięć kilometrów na motorach i zjeść, ale skończyło się na tym, że kupiliśmy po wielkiej paczce ciastek, które smakowały trochę jak domestos, a ich opakowania okazały się w 60% wypełnione powietrzem. Nie dość, że nie było nic konkretnego do jedzenia, to w pewnym momencie obudził się nietoperz śpiący w kącie hotelowego pokoju i wyleciał przez okno :/ Po tej wykwintnej kolacji popisałem jeszcze chwilę i uderzyłem w kimę.

1 komentarz: